Na borg
+ czas dostawy
Zapłać za 30 dni
Opis
Komentarz Jacka Kopcińskiego do sztuki Małgorzaty Maciejewskiej
Bunt starych kobiet
Sztuka Małgorzaty Maciejewskiej stanowi ostatnią część Trylogii na smutne czasy i została wystylizowana na średniowieczną farsę o ciekawym potencjale symbolicznym. W pierwszej części, Febliku, kłóciłam się z rodzicami i swoim pochodzeniem, w drugiej, Rigor mortis, z ideą miłości i rozczarowaniem, jakie niesie, w trzeciej zaś, Na borg, kłócę się z Bogiem, którego nie ma, o bezsens ludzkiej egzystencji. napisała autorka. Bohaterką jej intrygującego dramatu jest stara kobieta, wokół której ogniskuje się rzeczywistość baśniowa. To, co rozegra się na zewnątrz, będzie stanowiło emanację jej wnętrza zapowiadała Maciejewska i spełniła swoją obietnicę[1]. Akcja Na borg rozgrywa się w czterech miejscach, w niebie i na ziemi, angażując siedemnaście postaci o różnym statusie ontologicznym: ludzi i aniołów, żywych i umarłych, a także tych, którzy sprzeciwiają się śmierci, podważając naturalny porządek świata. Inspiracją dla Maciejewskiej mógł być dramat poetycki Bolesława Leśmiana Zdziczenie obyczajów pośmiertnych, gdzie pod nieobecność Boga w niebie trzy osoby wstają z martwych i na cmentarzu rozgrywają wypadki ze swojego życia. Więc powtórzmy ciał naszych roztrwonione dzieje mówi jedna z bohaterek Leśmiana, a fraza ta mogłaby się stać mottem Na borg.
Wszystko rozpoczyna się w noc czuwania przy starej Anielce, która umarła, ale nie chce opuścić ziemskiego padołu. U powały jej izby powieszono już poświęconą kukłę, w którą ma wstąpić jej dusza, by w dniu dożynek, gdy pałuba zostanie spalona, pójść do nieba. Zmarła nie rusza się jednak z łóżka, archaniołom w niebie nie zgadza się wiec bilans żywych i umarłych. Zaniepokojeni, wysyłają po Anielkę groźnych Żeńców, czyli truchła innych zmarłych. Żeńcy schodzą na ziemię z orkiestrą, by za pomocą tajemniczej maszyny, a w rzeczywistości zwykłego kombajnu, przenieść zmarłą w zaświaty. Tymczasem we wsi dzieją się rzeczy tajemnicze, bo zbuntowanych zmarłych kobiet jest więcej. Wszystkie spotykają się w domu Anielki i zawiązują pośmiertny sojusz. Korzystając z nadprzyrodzonej mocy jednej z nich, zamieniają męża Anielki w konia, który galopuje prosto do remizy, gdzie grupa żywych przygotowuje się do dożynek. Żeńcy natomiast, zamiast nieżywej Anielki, spotykają Haneczkę, która po śmierci pomaszerowała na cmentarz. Haneczka unika zżęcia i szczęśliwie zjawia się w domu zmarłych kobiet. Zmarłe, ale wciąż obecne, zaczynają odgrywać doznane krzywdy. Anielka pokazuje, jak zgwałcił ją jej przyszły mąż, grążąc dziewczynie pistoletem, a Haneczka wspomina śmierć pięciorga swoich dzieci i w gniewie roznosi całą chałupę.
Przerażeni takim obrotem spraw aniołowie otwierają śluzę i zatapiają wieś, tak więc grupa pijących w remizie postanawia urządzić dożynki. Potop zaskakuje też Żeńców, którym nie powiodła się niebiańska misja zżynania dusz i zrezygnowani idą w na zwykłe, ludzkie dożynki. Obecny w remizie ksiądz wzywa do szybkiego odprawienia rytuału spalenia kukieł, wierząc, że w ten sposób potop zostanie zażegnany, ale zawilgłe kukły nie chcą się palić. Zamiast spełnić tradycyjny obrzęd, żywi zaczynają tańczyć do muzyki zmarłych. Wszędzie woda i noc bez końca, ale w domu Anielki bucha ogniem. To zamienione w wiedźmy kobiety odprawiają swoje czary na zgliszczach świata jak na sabacie. Wystrojone niczym młode dziewczyny, piękne, nawiedzają remizę i także puszczają ją z dymem. W finale widzimy je, jak zaczarowaną łodzią odpływają w jakąś metafizyczną dal, a na horyzoncie pokazuje się wreszcie słońce.
[1] Recepty na smutne czasy, Teatr 7-8/2023.
Recenzje